Jeśli interesujesz się rozwojem osobistym, na pewno zastanawiałeś się, dlaczego coaching ma złą sławę. Ten bardzo skuteczny model osiągania celów biznesowych jest z powodzeniem stosowany na całym świecie. Ale jest też „kołczing”, za którym kryje się wiele negatywnych zjawisk, nie mających nic wspólnego z coachingiem. Skąd się wzięła negatywna łatka i co spowodowało, że coaching okrył się złą sławą pytamy fachowca Alana Kusza, na co dzień pracującego z menedżerami, również w ramach sesji coachingowych.
W skrócie:
BĄDŹ Z NAMI NA BIEŻĄCO I OTRZYMUJ INFORMACJE O NOWYCH ARTYKUŁACH I SPOSOBACH NA ROZWÓJ NA SWÓJ E-MAIL
Od wielu lat jako profesjonalny coach z powodzeniem pracujesz z kadrą zarządzającą. Zdarza ci się usłyszeć pytanie, dlaczego coaching ma złą sławę?
Oczywiście, tak. Klienci, szczególnie ci, którym coaching bardzo pomógł w rozwoju kompetencji, czasem pytają mnie, dlaczego coaching ma taki odbiór, skoro jest tak ciekawym i pomocnym narzędziem. Według mnie tych przyczyn jest kilka.
Posłużę się przykładem, który przywołują Sławomir Jarmuż i Mirek Tarasiewicz w swojej książce „Alfabet mitów menadżerskich”. Autorzy opowiadają taką bardzo ciekawą historię, idealnie obrazującą powszechne rozumienie coachingu. Jeden z kierowników firmy szedł przez biuro w bardzo złym humorze, nie odzywał się do innych ludzi, wszystko robił bez przekonania i widać było, że jest napięty, zdenerwowany i niespokojny. Jeden z kolegów, widząc to niestandardowe jak dla niego zachowanie, decyduje się do niego podejść i pyta się: „ Stary, co tam u ciebie się dzieje, bo widać, że jakiś nieswój jesteś?” Na co ten odpowiada „Wszystko jest ok, ale wczoraj mój dyrektor regionu zapowiedział wizytę, podczas której będzie miał ze mną coaching. Drugą noc nie mogę spać.”
Ta krótka historia pokazuje nam wypaczenie się idei coachingu z perspektywy czasu. Niestety, w wielu organizacjach jest tak, że pod przykrywką coachingu nazywa się rzeczy, które tym coachingiem często po prostu nie są i nie mają z nim nic wspólnego. Przykładowo są to rozmowa dyscyplinująca, czy wyłącznie negatywna informacja zwrotna o pracy pracownika. To powoduje, że cała idea coachingu jest wypaczana, a nawet trochę ośmieszana.
Interesuje Cię szkolenie z coachingu?
Wydaje się, że w dyskursie branżowym ten odbiór też nie jest jednoznacznie pozytywny. Śledząc różne fora internetowe, można odnieść wrażenie, że to czasem „kołczing” a nie coaching.
Jak widzimy na facebookowej stronie „Zdelegalizować rozwój osobisty”, która ma ponad 160 tysięcy polubień, administratorzy tej strony często celnie punktują nonsensy pojawiające się w zakresie coachingu, czy też nawet samego rozwoju osobistego. Czasem coaching zapisywany jest jako „kołczing”, co samo w sobie jest ośmieszające i budzi negatywne skojarzenia.
Możemy się domyślać, dlaczego coaching ma złą sławę?
Wydaje mi się, że sprawie nie pomaga taki wyraźnie obecny trend dopisywania do słowa coaching słów, które stawiają go w takim dwuznacznym świetle. Mamy life coaching, coaching żywieniowy. Może nie wypada teraz powiedzieć, że się jest dietetykiem, bo to już passe, więc się mówi „jestem coachem diety”.
Te wszystkie formy, często prześmiewcze, sprawiają, że ludzie mają do coachingu ogromny dystans. Część psychologów czy psychoterapeutów woli posługiwać się nazwą coach jako taką lepiej brzmiącą marketingowo. Bardzo często pod nową nazwą kryją się stare nawyki i stare działania, co oczywiście nie jest wcale dobre. I właśnie przez to część osób odbiera więc coaching jako taką nowość na rynku, za którą stoją dokładnie te same, stare metody. To prowadzi do tego, że metoda pracy, jaką jest coaching, jest dewaluowana.
Oczywiście formy działań coachingowych będą się zmieniały, bo realia się zmieniają. Coaching, coaching biznesowy, czy też coaching narzędziowy, realizowany na przykład z handlowcami w miejscu pracy, będzie zupełnie inaczej prowadzony niż na przykład coaching kariery czy life coaching, podczas których ludzie rozwijają pewne umiejętności, budują świadomość.
Bardzo dużo pracujesz z handlowcami. Czy w tej grupie również panuje przekonanie, że coaching to nic dobrego?
Zdarza się, że nowi klienci na początku współpracy podchodzą z rezerwą do całego procesu, bo przeczytali w internecie to czy tamto lub w ich firmie o coachingu mówiło się w negatywnym kontekście. Przeważnie po pierwszej wspólnej sesji widzę radykalną zmianę i dobre nastawienie, ponieważ w trakcie rozmowy okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Myślę też, że coaching handlowy bardzo często handlowcom się negatywnie kojarzy, bo jest to dla nich sytuacja oczywiście stresująca - ktoś obserwuje ich w pracy. Mało tego, często jest to przełożony, co niestety jednak doprowadza do sytuacji, gdzie człowiek jest negatywnie oceniany. To powoduje, że wartość tego typu działania jest rzeczywiście znacząco niższa.
Co należałoby zrobić, żeby coaching przyniósł efekty i nikt nie zadawał sobie pytania, dlaczego coaching ma złą sławę?
Odczarujmy trochę ten coaching. Dobry coaching biznesowy, który ma przynosić jakieś rezultaty, powinien w sobie zawierać takie kroki milowe działania. Na początku dobrze, jakby się pojawiła jakaś analiza – w sensie, jakie są w ogóle powody zainicjowania coachingu – czy to przez organizację, która wysyła pracownika na taką formę pracy, czy to przez człowieka, który sam mówi, że taka forma go interesuje.
Następnie powinniśmy zaplanować cele, które chcemy osiągnąć i sposób ich realizacji. Czyli planujemy jakieś konkretne cele, które chcemy rzeczywiście osiągnąć oraz przewidujemy efekty, których się spodziewamy w wyniku coachingu. Interesuje nas, jaka zmiana powinna nastąpić – czy to rozwój kompetencji, czy też zmiana sposobu myślenia.
Co przykładowo może być takim celem coachingu?
Jest to kwestia bardzo indywidualna i dla każdego powinien być zaplanowany bardzo spersonalizowany plan. Każdy z nas jest inny, ma inne problemy i cele do zdobycia w pracy lub życiu prywatnym. Przykładowo, celem mojego coachingu mogłoby być to, żebym był znacznie bardziej asertywny w kontaktach ze współpracownikami. Może to być na przykład niereagowanie nerwowo na obiekcje klienta pod tytułem „za drogo”. Takim efektem coachingu może być większa zdolność menedżera do budowania zaangażowania czy odpowiedzialności jego podwładnych.
Mamy już wybrany cel. Co powinno nastąpić później?
W kolejnym etapie powinniśmy znaleźć problem i sposoby jego rozwiązania. Jak możemy to zrobić na etapie działania? Czasami coachowie mogą dać jakieś zadania albo polecić nam przeczytanie jakieś książki czy poznanie procedur. Mogą uznać za zasadne, aby klient uzupełnił jakąś wiedzę, która jest mu niezbędna do osiągnięcia celu. Generalnie chodzi o to, aby wdrożyć w życie to, co podczas coachingu sobie wypracowaliśmy.
Później powinniśmy zebrać i przeanalizować informacje, jak daną czynność wykonujemy, czyli zweryfikować, czy udało nam się wdrożyć to, co zaplanowaliśmy. Ważne również, aby wywnioskować, czy pojawiają się jakieś trudności na etapie nabywania nowych umiejętności. Ostatnim elementem będzie pewna ocena tego, co się wydarzyło, czyli czy rzeczywiście osiągnęliśmy cele, które sobie zaplanowaliśmy. Jeśli cały proces zostanie przeprowadzony w taki właśnie sposób, jest niewielka szansa, że uznamy coaching za ściemę, mówiąc kolokwialnie.